Jak przetrwać na lotnisku
Zachciało się latania, co? Myślisz, że jesteś na tyle dobry, by przejść przez wszystkie lotniskowe procedury i szczęśliwie wejść na pokład samolotu? Zobaczymy. Oj, zobaczymy...
Latanie to szybki i przyjemny sposób przemieszczania się, zwłaszcza od kiedy działają tanie linielotnicze - nie oznaczają jednak "lotów, z których może korzystać byle słabiak, który myślał że wystarczy przyjść na lotnisko i kupić bilet, żeby znaleźć się, dajmy na to, na Hawajach". Co to, to nie.
Przede wszystkim - jeżeli wybierasz się na lotnisko po to, by kupić bilet, pozwól że przerwę pisanie tego tekstu i ułożę się wygodnie na podłodze, by umrzeć ze śmiechu bez zbędnej niewygody. Bilety, drogi panie, się zamawia. Na tygodnie wcześniej. Nawet na miesiące. Byle nie za wcześnie, bo rozczarowanie będzie tym większe, jeżeli na dwa dni przed wylotem odwołają twój rejs.
No dobra, bracie, zamówiłeś bilet. Opłaciłeś wszystko, co należało, zgromadziłeś dokumenty, zapakowałeś bagaże i udałeś się na lotnisko. Myślisz, że to koniec zmartwień? Zaczekaj, aż okaże się, że wziąłeś za dużo gratów. Różne linie lotnicze mają różny limit wagowy, ale gwarantujemy, że go przekroczysz. Tak się po prostu dzieje i nie wnikamy, dlaczego tak jest; to jedna z zasad rządzących wszechświatem. Uważaj też na to, co pakujesz do bagażu podręcznego. Herbatka w termosie zapewni ci gratisowe przeszukanie przez miłych panów ze służb bezpieczeństwa. Postaraj się również nie pachnąć zbyt dziwnie, bo patrolujące psy mogą się tobą zainteresować, a wtedy czeka cię powtórka z poprzedniego punktu plus wizyta w zacisznym pokoiku, w którym urzęduje policja lub wojsko.
Okej, przeszedłeś odprawę, czekasz na otwarcie bramek. Długo czekasz. Długo, długo czekasz. Co możesz zrobić w tym czasie? Jeżeli jesteś zapobiegliwy, masz ze sobą książkę. Jeżeli nie - idziesz coś kupić w sklepach bezcłowych. Tutaj musisz uważać: wszystko wygląda w nich kusząco... dopóki nie zobaczysz cen. I choć wydaje ci się, że szybki posiłek plus napój plus książka na drogę to żaden wydatek, lepiej dwa razy przedyskutuj go ze swoim portfelem. No chyba, że lecisz Airbusem na wakacje do Dubaju - wtedy możesz ominąć ten akapit.
Kiedy wreszcie wsiądziesz na pokład samolotu, poczujesz niewymowną ulgę. Niezależnie od tego, dokąd się udajesz, najtrudniejszy fragment podróży masz już za sobą.
Dodaj komentarz