Jak przetrwać na dworcu autobusowym
Być może jesteś podróżnikiem. Być może jesteś przyzwyczajony, że na zachodnich dworcach autobusowych wszystko przebiega gładko. W takim razie na pewno jesteś totalnie nieprzygotowany do sytuacji, którą zastaniesz na dworcu w Pasikurowicach, chcąc dostać się do celu podróży lub wrócić do domu po długiej wyprawie.
Myślisz, że wystarczy kupić bilety autokarowe, by szczęśliwie udać się na wakacje? Mylisz się. Co prawda sama podróż wygodnym autokarem stanowi najprzyjemniejszą metodę transportu naziemnego, ale żeby się do niego dostać, musisz WALCZYĆ, zdobywco! Musisz rozbudzić w sobie tygrysa, lwa, delfina i sowę w jednym! Dlaczego?
Wyobraź sobie następującą sytuację: przychodzisz na dworzec i widzisz jedynie plątaninę dróg i dróżek; dookoła ciebie rozsiano gazyliard peronów. A1, 12, Peron Żółty, Do Mierzęcic, J-22... Wydaje się, że nazewnictwo przystanków jest dziełem przypadku. Nic to, myślisz, i idziesz zakupić bilety. Przyszedłeś na pół godziny przed planowanym odjazdem autobusu? Przykro mi, wsiądziesz w następny - nie przewidziałeś, że będziesz musiał wystać swoje w trzydziestometrowej kolejce, krzyżującej się z drugą kolejką. Uważaj, by ich nie pomylić! Może się zdarzyć, że wolno posuwający się ogonek dotrze wreszcie do stoiska z kebabami - rozczarowanie będzie o tyle niemiłe, że na pewno w tym momencie zabraknie twojego ulubionego sosu.
Załóżmy, że przybyłeś na czas (to znaczy koczowałeś na dworcu w namiocie przez trzy ostatnie dni). Załóżmy, że nabyłeś bilety. Co dalej? Wypadałoby udać się na właściwy peron. Oczywiście na kuponie widnieje jego nazwa, ale jeżeli pamiętasz, co napisaliśmy wcześniej o rozmieszczeniu przystanków, wiesz, że będziesz musiał wyprawić się na długie i żmudne poszukiwania właściwego miejsca. Zaopatrz się w kanapki i ciepłe ubrania; może się zdarzyć, że między peronami C-46 a 76-Kwadrat złapią cię pierwsze śniegi. Jeżeli uda ci się znaleźć swój autobus przed jego odjazdem - gratulujemy, zdobyłeś sprawność tropiciela. Możesz jechać na wczasy.
Ale co będzie, jeżeli zechcesz kupić bilet u kierowcy? Przecież na niektórych mniejszych dworcach nie działają kasy i pozostaje ta jedyna opcja. Po pierwsze - módl się, by starczyło miejsc. Po drugie - módl się, by kierowca był w dobrym nastroju i za każdym razem, gdy pytasz o bilet, nie odsyłał cię na koniec kolejki, tłumacząc że akurat musi zająć się sprawdzaniem biletów / załadunkiem bagaży / sprawdzeniem poziomu paliwa / wizytą w kibelku. Jeżeli dasz się odesłać raz - już po tobie. Dasz światu znać, że jesteś mięczakiem. A wtedy inni podróżni wepchną się przed ciebie, kierowca zignoruje - i zostaniesz na peronie, obserwując, jak twój autobus znika w oddali.
Zagadnień dotyczących przetrwania na dworcu autobusowym jest jeszcze wiele, ale trudno poruszyć je wszystkie. Pamiętaj, by zawsze być czujnym i przygotowanym na wszystko. Dworzec to nie jest miejsce dla słabeuszy. No, przynajmniej nie dla ekstremalnych słabeuszy. Bo nawet jeżeli pisząc ten poradnik przesadziliśmy, to tylko odrobinkę.
Dodaj komentarz